czerwone budynki marrakesz w tle meczet

Podróż do Maroka w czasie pandemii (listopad 2020)

Od marca 2020 świat stanął na głowie. Europa na lato wróciła do normalności. Maroko nie do końca. Dziś w Maroku pod względem restrykcji jest dużo łagodniej niż w Polsce. W zasadzie życie toczy się normalnie, ale o tym później. Na początek opowiem Ci, jak wyglądała moja podróż do Maroka.

W ogóle cały ten okres jesieni 2020 nazywam roboczo „Miłość w czasach zarazy” [tutaj powinien pojawić się emotikon płaczący ze śmiechu, ale mój szablon na blogu nie ogarnia, a mi jakoś zawsze żal czasu, żeby poszukać rozwiązania]. Na pierwszy ogień – podróż w czasach zarazy.

kobieta w samolocie nosi maseczkę podróż do Maroka

Jak nie poleciałam do Maroka zgodnie z planem

Do Polski przyleciałam 29 lipca. Miałam do załatwienia mnóstwo rzeczy, ale sama ze sobą umówiłam się, że za maksymalnie trzy miesiące wracam do Maroka. Całkowicie przypadkiem wyszło tak, że rzeczywiście lot powrotny miałam zaplanowany równo trzy miesiące później – 29 października. Ten termin jednak nie wypalił. Cały projekt sypnął się cztery dni przed planowanym lotem, gdy okazało się, że mój brat jest chory na COVID-19. Miałam z nim dużo kontaktu, trafiłam na kwarantannę. Do tego pojawiły się wątpliwości, czy nie złapałam wirusa od niego, czy nie wystąpią u mnie objawy, czy test PCR  na obecność wirusa wyjdzie mi negatywny. Bo bez negatywnego testu podróż do Maroka jest niemożliwa. Na przełomie października i listopada Wizzair, którym miałam odbyć pierwszy etap swojej podróży, zmienił siatkę lotów, przez co wygodne połączenie, które upatrzyłam sobie wcześniej, okazało się niemożliwe do realizacji. Musiałam wymyślić coś innego.

W międzyczasie w Polsce zaczęło się dziać coraz gorzej, co spotęgowało stres i wywołało lawinę pytań o to, jak i czy w ogóle polecę. Docinki od życzliwych również nie pomagały. Raptem wokoło wyrosła masa specjalistów od zamykania polskich granic i przewidywania rozwoju sytuacji – na moją niekorzyść oczywiście. Podejście numer dwa zaplanowałam na 12 listopada. Chociaż ciężko tu mówić o planowaniu, kiedy w zasadzie do ostatniego dnia nie wiesz, czy polecisz, bo przecież test może wyjść pozytywny. 

Maroko – tanie loty w czasie pandemii

Portfele wszystkich, którzy chcieliby budżetowo podróżować do Maroka uratował Ryanair, wchodząc ponownie na marokański rynek lotów. Jakoś na początku października zarząd Ryanair dogadał się z marokańskimi oficjelami i stworzył połączenia, które umożliwiły tanie loty desperacko spragnionym Maroka. Może desperacja to za dużo powiedziane, ale podróżowanie z testem, który trzeba wykonać maksymalnie 72 godziny przed wylotem do Maroka jest średnio komfortowe i raczej niewiele ma wspólnego z beztroskimi wakacjami. Chociaż! Jak już dostaniesz się do Maroka, odetchniesz naprawdę głęboko. Nie wiem, jak w innych miastach, ale w Meknes w ogóle nie czuć złowrogiego cienia pandemii. Miła odmiana po zamkniętym prawie wszystkim w Polsce.

Przed powrotem Ryanaira do Maroka loty były możliwe z Royal Air Maroc (cholernie drogie) i Air Arabia (akceptowalnie drogie). Podobno też z Air France, ale nie sprawdziłam tego na własnej skórze. Ryanair lata do Maroka z wielu miast i na wiele lotnisk w tym na te małe jak Fez. Z Polski całkiem przyzwoitym węzłem przesiadkowym jest lotnisko Mediolan-Bergamo, skąd tanim lotem można polecieć do Marrakeszu, Agadiru, Tangieru i Fezu, a z Air Arabia do Casablanki. Mój lot do Maroka bez bagażu kosztował łącznie 110 zł. Oczywiście wzięłam bagaż. Dużo. I oczywiście okazało się, że mam go za mało.

kobieta z walizkami na lotnisku
Dodatkowe 20 kg bagażu poproszę!

Maroko – podróż w listopadzie 2020

Jakie wymogi trzeba spełnić, aby podróżować do Maroka w czasie pandemii (stan na listopad 2020)? 

  • polski paszport (lub innego kraju, od którego Maroko nie wymaga wizy)
  • negatywny test PCR z tłumaczeniem na angielski (wydruk) wykonany nie później niż 72 godziny przed wylotem. Liczy się data i godzina pobrania wymazu! Chyba nie jest to nigdzie oficjalnie powiedziane, ale przynajmniej ja miałam takie doświadczenia. Nie chcę wprowadzać nikogo w błąd, bo na 100% są osoby, które wleciały na teście, gdzie to data otrzymania wyniku łapała się w wymagane 72 h. Ale wydaje mi się, że lepiej na zimne dmuchać. Akurat przy moim locie było to dociekliwie sprawdzane. Aż się zastanawiałam, co oni tak długo robią z tą jedną kartką.
  • wydruk rezerwacji hotelu lub innego turystycznego miejsca noclegowego (riadu też).

Wydaje się całkiem sensowne i nie aż tak strasznie problematyczne. Chociaż logistyka zgrania daty testu i kupowania biletów po otrzymaniu wyniku wymaga trzymania nerwów na wodzy.

Dziewczyny, które znam, nie miały większych przygód na granicy. Było turystycznie i zwyczajnie. Bez problemów i gradobicia pytań. Jedną nawet witał marokański zespół i herbata, a w wiadomościach leciały urywki z lotniska z nią w roli głównej :D

No ale ekhem ekhem, ze mną nie mogło być tak łatwo. Wszystko przez to, że leciałam do Fezu na wybitnie nieturystyczne lotnisko. Ale od początku.

Mój lot do Maroka w czasach koronawirusa

Pierwszy etap mojej podróży to Warszawa Modlin – Mediolan Bergamo. Do Warszawy mam niezły kawałek drogi, więc wyszło tak, że byłam na lotnisku godzinę przed rozpoczęciem odprawy. Byłam tam ja i pracownicy lotniska. Plus moje dwie osoby towarzyszące. Naprawdę dosyć długo zastanawiałam się, czy będę jedynym pasażerem tego lotu. Ostatecznie nie okazałam się jedyna, ale w samolocie nie było więcej niż 20 osób. W Bergamo wylądowałam koło 21. Miasto jest teraz w czerwonej strefie, co wiąże się z godziną policyjną. Na szczęście mój host po mnie przyjechał, co naprawdę ułatwiło mi życie. Lądując we Włoszech, trzeba pozostawić deklarację zdrowotną. Można ją wcześniej wydrukować i mieć gotową lub wypełnić dopiero na lotnisku. Wylatując z Włoch również zostawia się wypełnioną deklarację. Dostaniesz ją, wchodząc na lotnisko, ale tylko w wersji po włosku. Na szczęście personel pomaga, gdy po włosku umiesz tylko Ciao, tak jak ja. 

pusty samolot podróż do Maroka
Widok tak pustego samolotu jest dosyć szokujący

Następnego dnia leciałam z Bergamo do Fezu. Nadając bagaż w Bergamo, należy pokazać swój test. Tego dnia były one intensywnie sprawdzane i przeglądane. Wtedy też dostaje się do wypełnienia deklarację wjazdową do Maroka. Po przylocie również jest możliwość jej otrzymania i wypełnienia. Około 10 osób nie zostało dopuszczonych do lotu właśnie przez problemy z testem. Przy stanowiskach odprawy odbywały się niezłe dramy, ale nie mam pojęcia, o co dokładnie. Było głośno, było machanie rękami i zrywanie masek z twarzy. Sceny godne paradokumentów, przysięgam. Wchodząc do samolotu, akurat moim testem nikt już się nie przejął, bo na karcie pokładowej miałam pełną treści adnotację „PCR OK!” Teraz czekały mnie trzy godziny w samolocie i, jak błędnie myślałam, łagodne przejście przez kontrolę paszportową. 

Jak szczegółowa kontrola graniczna może doprowadzić do zawału

Po wylądowaniu w Fezie musiałam stanąć przed kamerą termowizyjną, która co kilka osób wyła (na mnie też), ale nikt się tym na szczęście za bardzo nie przejmował. Miła pani odebrała ode mnie test i deklarację wjazdową, złożyła i położyła na kupkę innych kartek. A potem BUM. Bliskie spotkanie trzeciego stopnia z najbardziej dociekliwym policjantem, z jakimi się dotychczas zetknęłam. Zostałam zasypana serią pytań zadawanych bardzo nieprzyjemnym tonem, który miał dokładnie pokazywać, gdzie moje miejsce. Zaznaczam, że wymogi wjazdowe spełniłam, tylko miałam pecha. Albo do człowieka, albo do zasad przyjętych na tym akurat lotnisku. Musiałam zatem odpowiedzieć na pytania:

  • o okazanie biletu powrotnego,
  • dlaczego nie mam biletu powrotnego,
  • na ile czasu przyjeżdżam,
  • dlaczego nie mam rezerwacji na cały czas pobytu,
  • czy rezerwacja jest w riadzie,
  • co tu jest w ogóle napisane (potwierdzenie rezerwacji było po polsku),
  • czy mam rodzinę w Maroku,
  • jaki jest mój zawód,
  • w jaki sposób się utrzymuję,
  • ile razy byłam wcześniej w Maroku.
fez maroko lotnisko podróż do Maroka

To chyba wszystko. Po każdej mojej odpowiedzi policjant kręcił głową z dezaprobatą. Coś sobie zapisywał na karteluszkach, gdzieś dzwonił. Trwało to strasznie długo, a ja już miałam przed oczami wizję odmowy przekroczenia granicy. Wszystko okazało się tylko niepotrzebnym stresem, ale serce podchodziło mi do gardła. Gdy w końcu wbił pieczątkę i oddał mi paszport podziękowałam mu bardzo radośnie, na co usłyszałam najmniej gościnne „you’re welcome” w życiu. Wzięłam paszport i prawie uciekłam, żeby przypadkiem policjant się nie rozmyślił

Pamiętaj, że takie maglowanie na granicy to nie jest reguła! Po prostu miałam pecha. Ale jednak dobrze wiedzieć, że coś takiego może się wydarzyć i być przygotowanym na pytania.

A potem było już tylko dobrze. Odebrałam bagaż, dostałam pozwolenie na przejazd (pan przy stoliczku wszystko za mnie wypełnił, bo ja jakby nie bardzo czytam po arabsku). Nie wiem, dlaczego te pozwolenia były wydawane, bo ani Fez, ani Meknes, gdzie jechałam, nie są teraz zamknięte. Wychodząc z lotniska, zobaczyłam Moroccan Prince’a w otwartych drzwiach i powoli zaczęło do mnie docierać, że to naprawdę. 

Polka z Marokańczykiem

Pierwsze spostrzeżenia z marokańskiej rzeczywistości w czasach pandemi

  • obowiązuje nakaz noszenia maseczek, ale w Meknes ludzie się do tego nie stosują, a policja nie reaguje,
  • policja obstawia wjazdy do miast, ale nie jest jakoś szalenie dociekliwa,
  • restauracje i kawiarnie są otwarte,
  • wszystko funkcjonuje bez godziny policyjnej,
  • otwarte są siłownie i kluby fitness,
  • od 27 lipca otwarte są muzea i atrakcje turystyczne (nie sprawdziłam na własnej skórze),
  • kina i teatry są zamknięte,
  • dziewczyny plażują (oglądam na stories ;)), więc wygląda na to, że plaże są otwarte.
kobieta w Maroku pije kawę
Kawiarnie otwarte i pełne ludzi

5 thoughts on “Podróż do Maroka w czasie pandemii (listopad 2020)

  1. Hej hej, Lotnisko w Fez nie jest wcale takim małym, miałam przyjemność juz na nim być! Leciałam z niego do Londynu.
    A co do samych pytań, ja z początku jak latałam do Maroka to dostawałam prócz tych które wymieniłaś jeszcze kilka innych, jak choćby „okazanie się ilością pieniędzy na pobyt” (musialam wchodzić na konto i pokazywać stan gotówki) czy choćby opisanie całego mojego planu zwiedzania.. ze szczegolami. Bleh.. i tak, plaże są w większości otwarte, tylko do godz 19 bo pozniej patrol policyjny wygania z nadbrzeża. Dobrze, bo można korzystać z ostatnich podrygów wakacyjnych temperatur w ciagu dni.. natomiast maseczki w niektórych miejscach są kontrolowane i znienacka można dostać mandacik- Been there, almost got one. Muzea otwarte są nie wszystkie i przynajmniej na południu w specjalnych godzinach i dniach (wcześniej z tego co pamietam to były co dzień), a po mieście tak w godzinie 22 jeździ radiowóz policji i zamyka wszystkie knajpy i sklepy. Wyganiając ludzi z ulic. Policja po rejestracjach samochodów wie z jakiego regionu kto przyjeżdża, więc sprawdzają tych „nie z najbliższej okolicy” – tak przynajmniej jest tutaj w Agadirze. Wiem, że na wjazd do Marrakesza nadal trzeba mieć autoryzacje (w zeszłym tyg prawie nie została wpuszczona moja znajoma- oczywiście łapówka uratowała tyłek). Podejrzewam, ze najgorzej ma Casablanca z racji bycia nadal w czerwonej strefie.

    1. No nie wiem, mi tam się wydaje malutkie. Szczególnie hala odlotów trochę jak poczekalnia ???? O widzisz! Czyli Ty już miałaś doświadczenie z maglowaniem. Ja do tej pory nie. Przyloty do Marrakeszu były raczej bezproblemowe i z uśmiechem. Jak w lipcu leciałam do Polski, to na lotnisku w Casa też mnie pytali o wiele rzeczy, ale tak na spokojnie. Co do restrykcji – wszędzie inaczej,czyli welcome to Morocco baby ???? Najlepiej być gotowym na wszystko. A w Casablance jest naprawdę lipa z tego, co wiem od koleżanki. Mocno pilnują.

      1. najmniejsze lotnisko w Maroku znajduje sie jak na moje w Nadorze.. to w Fez naprawde nie jest jeszcze takim maciupkim, nie wyglada jak namiot postawiony gdzies wokol niczego hahah – nie ma co go porownywac do Marrakeszu czy Casablanki (ktore maja chyba najwieksze lotniska kraju).
        Z maglowaniem to jest tak ZALEŻY NA KOGO SIĘ TRAFI. Raz możesz być nawet wezwana do złozenia odciskow palców, bo komuś się tak zachce Cię sprawdzić. A raz mogą Cię puścić tak jak i mnie na północy bez problemu, gdy w pytaniach o miejsce pobytu podalam adres Agadiru a to conajmniej dzień w podróży by się przedostać do stacji docelowej. Nie ma reguły niestety, ale tak jak napisałaś trzeba być przygotowanym na wszystkie opcje. Raz spotkało mnie, że uzyskałam pieczatke wizową bardzo prosto, a dalej przy wyjsciu z lotniska zaczepila mnie policja na jeszcze jedna kontrole i musialam rozpakowywac bagaz.
        Restrykcje niby sa te same, no ale.. zaleza od liczby chorych. Jak w regionie jest malo to i policja mniej pilnuje czy sie interesuje, nie wlepia mandatow.W Agadirze w ciagu dnia malo mozna czuc z tego pandemicznego szalu, wieczorami czy noca to inaczej jednak. Jest ta godzina policyjna i tyle, jak sie nie podoba do pakuja nocnych imprezowiczow ulicznych do paki suki i na dolek (widzialam na wlasne oczy).

  2. Jak na moje, to też Nador ma najmniejsze lotnisko ;) A co do dociekliwości policjanta – mnie się podobna sytuacja zdarzyła na długo przed pandemią – jedyny plus – policjant w swej dociekliwości nie był niemiły ;)

    1. Gdy jest miły, to proszę bardzo, niech pyta o wszystko ;) Gdy latem opuszczałam Maroko, też mnie przepytywał o rodzinę, papiery rezydenta itp., ale nie było w tym stresu i stawiania do pionu.
      Moje rodzinne miasteczko chwali się najmniejszym zoo w Polsce, więc może Nador zacznie się promować jako najmniejsze lotnisko w Maroku ;)

Comments are closed.

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top
error: Nie kopiuj mojej pracy, dziękuję.