Dzisiaj kończę 30 lat. Dużo? Mało? Wszystko jest kwestią perspektywy. Z jednej strony sporo. Z drugiej, mam nadzieję, że moje życie dopiero się zaczyna. To tylko i aż trzydzieste urodziny.
Gdy byłam dzieckiem i nastolatką, wydawało mi się, że życie podzielone jest na ramy według wieku. Że mając tyle i tyle lat będę miała męża, dzieci, prawo jazdy. Że po przekroczeniu pewnej granicy wieku coś wypada robić, a czegoś nie. Dzisiaj wiem, że dla każdego wiek znaczy coś innego. Nie uważam, że to, ile mam lat, nie ma na mnie żadnego wpływu. Ma, bo z wiekiem się rozwijam, staję się bardziej świadomym człowiekiem w bardzo wielu aspektach życia. Ale wiem już z pewnością, że liczba lat na grzbiecie nie wyznacza żadnych ram tego, jak życie wygląda.
Mam 30 lat i…?
Mam 30 lat. Większość osób w moim wieku, które znam, ma męża/żonę. Ja formalnie nie mam. Co więcej, miałam, ale już nie mam. Większość kobiet w moim wieku ma co najmniej jedno dziecko. Ja nie mam, choć bardzo chciałbym mieć. Większość 30-latków ma rodziców. Ja niestety nie mam tego szczęścia. Moja Mama niedawno odeszła. Ale umiem doceniać to, że mam Tatę.
Wyobrażenia vs. rzeczywistość
Siedzę z wielkim glinianym kubkiem w berberyjskie wzory pełnym rozpuszczalnej, prawie zimnej kawy z mlekiem i rozmyślam, jak wyobrażałam sobie siebie w wieku 30 lat. Stety niestety, zupełnie inaczej.Gdy byłam mała, wydawało mi się oczywiste, że, mając 24 lata, będę miała męża i dziecko. Nie wiem, dlaczego akurat 24, ale tak sobie ubzdurałam. Co oznacza, że w tej wizji życia moje dziecko spędzałoby właśnie ostatnie lato przed rozpoczęciem szkoły. Gdy miałam 24 lata, byłam zupełnie niegotowa na dzieci i bardzo zagubiona w dorosłym świecie. Obroniłam kolejny tytuł na uczelni i czułam ogromną presję, że muszę coś z tym zrobić. Nawet wtedy 30 lat oznaczało dla mnie jakąś magiczną granicę, po której, no cholera jasna, już trzeba być dorosłym. I mieć prawdziwą pracę. I kredyt na mieszkanie, a może dom.
Bałam się tych 30 lat dosyć długo. Miałam poczucie, że 30 lat to taka gruba czerwona linia, za którą już nie ma młodości i miejsca na bycie sobą w tej wersji, którą lubiłam.
Najlepszy prezent na trzydzieste urodziny – świadomość
Im bliżej byłam 30-tki, tym bardziej uświadamiałam sobie, że ten cały podział na kobiety 30-letnie, 40-letnie i starsze to jest jakaś wielka bujda na resorach. Każdy kolejny krok w stronę 30-tki sprawiał, że było mi lepiej niż gorzej. Coraz bardziej rozumiałam siebie. Coraz mniej się bałam. Zaczęłam dopuszczać do głosu swoje emocje i myśli niezgodne z ogólnie przyjętym schematem. Czułam się coraz bardziej kobietą, a mniej dziewczyną. Znalazłam w sobie siłę, aby wypisać się z życia, które nie było moje. W które sama siebie wpisałam, bo myślałam, że tak jest najlepiej. Najlepiej dla otoczenia, w następnej kolejności najlepiej dla mnie. Do czasu, gdy zaczęłam dojrzewać i wsłuchiwać się w swoje emocje i potrzeby, lubiłam swoje życie. A potem, gdy z siłą hamującego TIR-a, uderzyło we mnie, jak bardzo blokowałam swoją osobowość, byle tylko nie wychylać się poza ogólnie przyjęte normy, zrozumiałam, że dłużej już tak nie dam rady.
Mam 30 lat i czuję spokój
Moje trzydzieste urodziny spędzam w Maroku. Zupełnie nie taki był plan. Pandemiczne rządowe posunięcia silnie wpłynęły na moją najbliższą przyszłość. Ale wiecie co? Już się z tym nie boksuję. Biorę życie, jakim jest i staram się przeżyć je najlepiej, jak potrafię. Może to znamienne, że właśnie dzisiaj jestem w Maroku. W dniu, który jest dla mnie symboliczny. W dniu, który przez bardzo dużą część mojego życia jawił się jako granica, po której nic już nie jest takie samo. Dziś wiem, że to nie daty, a wydarzenia zmieniają ludzi i ich życia. Trzydzieste urodziny to po prostu Trzydzieste urodziny.
Za oknem jednorodzinne wille z antenami na dachach, palmy i piejące koguty. Spokój. Spokój na zewnątrz bardzo koresponduje ze spokojem we mnie. Jeszcze kilka lat temu po serii wydarzeń, która diametralnie zmieniła moje życie i plany na przyszłość, pewnie nie mogłabym dojść do siebie i codziennie zatruwała się myślą: Co zrobić? Jak wpłynąć na sytuację? Jak rozwiązać problemy natychmiast, tu i teraz? Dzisiaj zupełnie nie wiem, jak potoczy się mój los, ale się tego nie boję. Wiem, że będzie dobrze, bo mam w sobie siłę, której nie miałam jako 20-latka. Bo w końcu wierzę, że jestem mądra. Bo wiem, że mam wokół siebie ludzi, na których zawsze mogę liczyć.
Jaką jestem 30-latką?
- Nie umiem prowadzić samochodu, co nie zmienia faktu, że bardzo chciałabym jeździć Fiatem 500.
- Nie piszę już wierszy, ale może moja wrażliwość wraca na tory, które to umożliwiają.
- Nie mam umowy o pracę i to daje mi niesamowite poczucie wolności.
- Głośno mówię o swoich potrzebach i nie boję się pewnej dozy egoizmu w życiu.
- Rozumiem, że życie może skończyć się nagle i niespodziewanie, dlatego chcę żyć naprawdę i tak, jak pragnę.
- Wiem, że dobry związek wymaga ciągłej uwagi i pracy. A dobry jest tylko wtedy, kiedy obie strony dodają coś od siebie, a nie tylko biorą.
- Wiem, co znaczy cierpienie, które sprawia, że mózg odcina ciało od emocji i czyni z człowieka manekin. Dzięki temu cierpieniu zrozumiałam, jak daleko są moje granice i że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych.
- W końcu czuję, że nie muszę wszystkiego robić sama. Że nie muszę być superwoman.
- Doceniam fakt, że ktoś się mną opiekuje i daje poczucie bezpieczeństwa.
- Szukam swojej zawodowej drogi i odkrywam, jak ogromną radość i satysfakcję daje pisanie dla siebie, nie dla zleceniodawcy.
- Rozwijam się w rzeczach, które lubię, ale żeby nie było tak słodko, zdarzają mi się przestoje, okresy zniechęcenia i wątpliwości.
- Nie wiem, gdzie będę żyć, ale póki co żyję w Maroku i bardzo to doceniam.
- Jestem lepszą wersją siebie
Kochana Olu, skarbie podziwiam Cię i nawet nie wiesz jak ja Ciebie rozumiem i wczuwam się w Twoje emocje, wzruszyłam się.
Jesteś wspaniałą i mądrą dziewczyną, rozwijaj się dalej to ma sęs.
Pozdrawiam serdecznie mama Magdy J.T.
Niesamowicie miło mi to czytać! Bardzo bardzo dziękuję za takie ciepłe słowa. Pozdrawiam :*